Krowa z kozą się spierają –
Czy do kłótni powód mają?
Czym jest tutaj kość niezgody?
Czasem błahe jej powody…
W tej historii jest podobnie,
Żadna z pań tych, wprost nieskromnie,
W przechwalaniu nie ustaje –
Która lepsze mleko daje.
Krowa muczy: „Me smaczniejsze,
Tłustsze i delikatniejsze.”
Koza zwie swe rarytasem,
Zdrowszym – mówiąc tak nawiasem.
Nagle owca zabeczała
Głos swój w sporze zabrać chciała.
Piękna, biała, w lokach z wełny,
Pysk ma cały paszy pełny.
Powolutku ją przeżuwa,
Wniosek z kłótni też wysnuwa.
„Runo moje, czyli wełna,
To dopiero zdobycz cenna!
Z niej są swetry i kożuchy,
Kapcie, czapki i poduchy –
Grzeją ludziom brzuchy, grzbiety –
Oto sierści mej zalety!
A do tego mleko daję,
Pyszny z niego ser powstaje…
Lecz czy chwalę się przed wami
Powyższymi zaletami?
Nie – po prostu stwierdzam fakt,
Bowiem mam ja duży takt!
Nie wam mleko swe oceniać,
Ani się tak śmiesznie gniewać!
Niech osądzi, kto spróbuje,
Kto wszystkiego posmakuje.
A, że smaki też są różne,
Wszelkie dalsze kłótnie próżne!”