„Do biedronki przyszedł żuk, w okieneczko puk-puk-puk” – kto pamięta wiersz Jana Brzechwy, ten wie, że starania żuka spełzły na niczym. Przedstawiam Wam historię konika polnego, który również zabiegał o rękę biedroneczki. Czy miał więcej szczęścia od żuka? Czy udało mu się skraść serce biedronki? Sprawdźcie sami! 🙂
Konik polny niestrudzony,
Już od roku szuka żony.
Przed biedronki stoi domem –
Myśli: „Ujmę ją sposobem!”
Na kolana przed nią pada,
Obietnice oto składa:
„Mszyce będę ci przynosił
I na rękach co dzień nosił.
Do snu będę ci też grał
I jak o królową dbał!”
Biedroneczka – zadufana,
Tak mu rzeknie: „Proszę Pana,
Ja cię nigdy nie poślubię,
Bo po prostu cię nie lubię.
Swą muzyką Pan mnie męczy,
Gdy pod oknem mym wciąż brzęczy.
Próżno Pan się tak wytęża.
Poza tym – nie szukam męża.
Gdzieś Pan żonę znajdzie w świecie,
Może Pan wyjedzie w lecie?”
Konik polny – już zmartwiony,
Przez biedronkę tak okpiony,
Wnet pakuje swe manatki –
Muszkę w kropki, spodnie w statki
I do Francji się przenosi,
Wszem i wobec wszystkim głosi:
„Tam wysoko, w drzew koronie,
Zagram pięknie swojej żonie.
Znajdę na swój kłopot radę –
Ujmę czarem mym cykadę.
Szczęściu trochę dopomogę –
Dłużej sam już żyć nie mogę!”