Czy macie w swojej rodzinie, sąsiedztwie lub gronie Waszych znajomych osoby, którym nie zamykają się buzie? A może sama/sam jesteś przysłowiową gadułą?
Przedstawiam Wam Gadalskich! Przeczytajcie wierszyk i dowiedzcie się, skąd wzięło się ich przezwisko i czy ciągłe mówienie może być męczące – również dla słuchających…:)
W bloku, na piętrze Gadalscy mieszkali,
Wszyscy sąsiedzi dobrze ich znali.
Mama i tata, wujek, dziadkowie,
Babcie, dwie córki i trzej synowie –
Wszyscy mówili wciąż, bezustannie,
Podczas obiadu, spaceru, w wannie.
Gadały nawet żółte papugi,
Szczekał donośnie ich jamnik długi.
Co stanowiło temat rozmowy?
Wszystko, co przyszło Gadalskim do głowy –
Paca i szkoła, książki, pogoda,
Plotki z osiedla, podróże, moda.
Ściany w mieszkaniu były dość cienkie,
Niosły się przez nie odgłosy wszelkie.
Sąsiad najbliższy oczy przymykał,
Gdy zatyczkami uszy zatykał.
Inny na głowę kołdrę naciągał
I na zegarek coraz spoglądał.
Oczu noc całą czasem nie zmrużył –
Czym sobie – myślał – na to zasłużył?
Ci, którzy ciszę, spokój lubili,
Już tym gadaniem zmęczeni byli.
Aż tu Gadalscy gadać przestali.
Ciszy królami nagle się stali.
Innym czasami mówili potem –
Mowa jest srebrem, milczenie złotem!