Przyszła jesień szaro-złota,
A wraz z nią jesienna słota.
Babcia swemu pupilowi,
Z krótką sierścią jamnikowi,
Wydziergała…co? Sweterek!
Z górą wciętą w modny serek.
Jamnik oczy wybałuszył,
Choć się troską babci wzruszył –
„Mam ja stroić się w sweterek?
W ten wełniany pulowerek?
W nim nie wyjdę za próg domu –
Nie pokażę się nikomu!
Inni będą mnie wykpiwać
I ze śmiechu boki zrywać!”
Jamnik strasznie był przejęty,
Na nic jednak te lamenty.
Babcia w sweter go ubrała
I na spacer wnet zabrała.
Wszystkie psy, co ich mijały,
Strój jamnika wyśmiewały –
„Jamnik! Stroisz się w kubraczek?
Może jutro włożysz fraczek?”
Jamnik, pełen psiej powagi,
Z dumą znosił te uwagi,
Złośliwości i przytyki –
Nie chciał wszczynać bijatyki.
Jak się wkrótce okazało,
Ubrać mu się opłacało.
Dzięki wdzianku, które miał,
W dobrym zdrowiu ciągle trwał.
Inne psy, co z niego kpiły,
Wnet się wszystkie przeziębiły!